3.24.2017

What should I do?, 005.

*

14/02/2012

Obudziłem się, nie mogłem poczuć własnego gardła.
David mówił, że panuje grypa, a ja jak zwykle musiałem nie słuchać.
Zrezygnowany chwyciłem za telefon spoczywający na stoliku nocnym obok mojej głowy.
Niestety, musiałem go poinformować o chorobie.
Przecież nie mogłem dzisiaj grać.
Już prawie pisałem SMS-a,
ale jedna myśl.
Tom.
Tom mnie znienawidzi, jak się dowie!
Nie możemy odwołać koncertu tylko przez taką głupotę.
Głęboki wdech. Nic mi nie jest.
Odłożyłem telefon na półkę, połykając jedną z tych silnych tabletek przeciwbólowych.
Jost mi je kiedyś podarował, gdy niemal w czasie występu straciłem głos.
Pomogły wtedy, pomogą i teraz.
Wstałem, cicho kierując się do łazienki.
Tom dalej spał.
Jeszcze mnie nie okrzyczy.
Jeszcze zdążę mu zniknąć z oczu.
Stałem przed lustrem, wpatrując się w moje oczy.
Czas coś zmienić, Bill.
Nie pytaj o zgodę, zrób choć raz coś sam.
Nie możesz więcej pozwalać kierować twoim życiem.
Słyszałeś, co ci wczoraj powiedział.
Jeżeli nigdy się nie postawisz,
nigdy nie będzie lepiej.
Nie możesz być pionkiem, choć raz dojdź do końca szachownicy.
Zostań damą.
Uśmiechnąłem się do siebie, myjąc swoje białe ząbki.
Dalej czułem w buzi smak Toma.
Ja to lubiłem — on nie.
Zawsze się krzywił, gdy od razu zacząłem całować jego usta.
Wtedy jestem na siebie zły, przecież ma mnie lubić, a ja co?
Bill bądź sobą,
ale jak?
Mnie nie ma, ja jestem nikim.
Tom jest mną.
To on kieruje.
Nie, Bill. To ty kierujesz.
Jesteś tchórzem, zawsze się poddajesz.
Pozwalasz, by ktoś był tobą, po co?
Nie chce być sobą.
Owszem, chce być sobą! Chce żyć i oddychać!
Poddałem się już zbyt dawno temu, by teraz zawalczyć.
Nie wierzę już w walkę, jestem na przegranej linii.
Muszę tylko zaczekać,
aż upadnę na samo dno.
Wtedy się podniosę, otrzepię kolana i pójdę dalej.
Nie zwracając uwagi na to, co wypadło mi w czasie upadku.
Na Ciebie, Tommy.
Na ciebie.

*

- Dzień dobry, miałem termin na dzisiaj — Uśmiechnąłem się miło, wchodząc do najekskluzywniejszego salonu fryzjerskiego w mieście.
Blondynka spojrzała na mnie, podchodząc do recepcji.
- Pan Kaulitz, tak?
- A i owszem — Odparłem, zajmując miejsce na wskazanym przez kobietę krześle.
Już nie było odwrotu, Bill.
Teraz staniesz się sobą, tak?
Nie poddasz się, prawda?
Musisz iść malutkimi kroczkami, Billy. Maleńkimi jak stópki niemowlaka.
Obserwowałem uważnie, jak moje czarne, długie włosy znikają.
Rozkoszowałem się bardzo przyjemnym myciem ich, z wliczonym do ceny masażem głowy.
Dziś coś się odmieni,
dziś robię coś, czego mi nie kazał.
Czego by nie chciał?
Kocha mnie za nie ciągnąć, gdy mocno zabiera się do roboty.
Ale ja nie będę już na zawsze kozłem ofiarnym.
Muszę się zmienić.
Nie, nie musisz Bill. Ty nie chcesz się zmieniać.
Chcę.
Nie?
Tak.
Chcę w końcu zacząć swój żywot,
nim przeminie i już nic z niego nie zostanie.
Jestem Billem.
Billem Kaulitzem.
Bliźniakiem Toma Kaulitza.
Wokalistą Tokio Hotel.
Lalką swojego brata.
Nie żyjesz Bill, chyba się zapominasz.
Chyba tak, umyśle, chyba tak.
Już za późno.
Nie ma kruczoczarnej marionetki.
Pa moje włoski.
Witaj blondasie, kim jesteś?

*

Wszedłem do studia, a oczy wszystkich skierowały się na mnie.
Nawet twoje, Tommy.
Chłopacy mnie pochwalili, zgodnie twierdząc, że nowa fryzura mi pasuje i powinienem tak ją pozostawić.
Ty nic nie powiedziałeś
jak zwykle.
Odzywasz się już tylko wtedy, gdy wiesz, że jutro nie będziesz tego pamiętał.
Zaskoczę cię, Tommy.
Dziś już mnie to nie interesuję.
Uśmiechnąłem się pewnie do nich, dziękując za komplement i z wysoko postawioną gardą usiadłem na jednym z wolnych krzeseł. Pora zacząć pracę.
I życie.
Chociaż to, co mi z niego pozostało.
Chwyciłem za kartki z tekstem, leżące na jednym ze szklanych stolików.
Przypadkowo dotknąłem części twojej ręki,
ale nie zwróciłem nawet na to większej uwagi.
Skupiając się na tym, co właśnie miałem zamiar zrobić.
Piosenki były dobre, pasowały do naszego klimatu.
Ale chciałem coś w końcu zmienić,
nie możemy być ciągle tacy sami,
bo koniec końców
nikt nie pomoże ci wstać.


*

2 komentarze:

  1. To opowiadanie jest genialne! Ty jesteś genialna! Naprawdę nie mam pojęcia co napisać, aby wyrazić swój zachwyt. Przeczytałam wszytko w kilka chwil i chcę więcej, dużo więcej!:P Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam i życzę dużo weny :* Twoja nowa czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę, bardzo mi miło! Wena chwilowo dopisuje:)
      Witam serdecznie wśród moich kręgów! ♥

      Usuń